piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 1 - Ryżowa misja i martwa strefa.

Największą słabością każdego shinobi jest posiadanie tak zwanej martwej strefy. Jest to obszar, którego nie obejmujemy wzrokiem, bo nasz kąt widzenia jest zbyt wąski. Z tego powodu każdy przeciętny człowiek potrzebuje partnera, który będzie osłaniał jego tyły. Kogoś, komu bezgranicznie zaufa, kto w razie potrzeby zaryzykuje dla niego własnym życiem. Jako dziecko uważałam, że właśnie dlatego każdy potrzebuje przyjaciela.
Później poznałam Nejiego Hyuugę i wydawało mi się, że on już zawsze będzie samotny.

To była jedna z tych misji, które nigdy nie powinny były się wydarzyć. Drużynę Gaia wysłano po dostawę specjalnego ryżu dla Lorda Feudalnego. Wioska Yakitomi ukryta był w pilnie strzeżonej, dobrze zamaskowanej dolinie, a na jej podmokłych terenach rósł ryż, z którego pozyskiwano wyciąg do pielęgnacji cery władcy Kraju Ognia.
Gdyby cel misji sam w sobie nie był wystarczająco absurdalny, na rozdrożu drużynę transportującą zaatakował wrogi oddział ninja. Nie, tamci nie pomylili się, nie sądzili, że w workach znajdują się złoto i diamenty. Ktoś w Konoha najwyraźniej źle ocenił wartość ładunku i zlecił misję genninom. Niestety Iwa-gakure nie popełniła podobnego błędu. W efekcie drużyna Gaia stanęła naprzeciwko trójki wrogich shinobi. Trójki shinobi, która wyraźnie lekceważyła swoich młodych przeciwników.
– Neji! TenTen!
– Tak jest!
Ściągnęli z pleców ładunki z ryżem, przekazując je dwóm zielonym bestiom Konohy. Lee zrzucił nawet z łydek ciężarki, żeby wraz z sensei ich drużyny jak najszybciej przenieść worki w bezpieczne miejsce. Nim ruszyli w drogę, w stronę przeciwników już zmierzał lśniący w popołudniowym słońcu arsenał TenTen.
Wrogowie zorientowali się w swojej sytuacji, jednak broń odwróciła ich uwagę na wystarczająco długo, żeby Lee i Gai wyruszyli, a Neji podszedł dostatecznie blisko. Sześćdziesiąt cztery uderzenia miękkiej pięści zwaliły potężnie wyglądającego shinobi z nóg. To jednak był koniec taryfy ulgowej. Wokół TenTen wyrosły kamienne, wytapetowane wybuchającymi notkami ściany, jedna przed dziewczyną, druga za nią i dwie po bokach, wszystko zamykało grube wieko. Neji pospieszył na ratunek, szykując uderzenie, którym mógłby rozkruszyć kamienną pułapkę. Nim jednak zdołał choćby ją dotknąć, w stronę wrogich shinobi poleciała kolejna salwa z kunai. Hyuuga odskoczył na chwilę przed wybuchem kamiennej puszki, w której, jak się okazało, uwięziony był jedynie porzucony zwój, a TenTen atakowała już z powietrza.
Neji skoczył w przeciwną stronę niż jego partnerka, korzystając z tego, że uwaga wrogów skoncentrowała się na lecącemu ku nim arsenałowi. Już miał potraktować pozostałych dwóch przeciwników stu dwudziestoma ośmioma uderzeniami, gdy…
– Neji!
Usłyszał brzęk towarzyszący uderzaniu metalu o metal. Lekkie przekręcenie głowy wystarczyło, aby zorientował się, że wprost na niego leciał zbłąkany kunai. Kunai, który niechybnie trafiłby w potylicę, gdyby TenTen nie zareagowała.
– Cholera – zaklął. Jak mógł to przeoczyć?
Wytrącony z równowagi, nie zwrócił uwagi na szykującego się do ataku wroga, kończył formować pieczęcie do…
– Tygrysi Podmuch! – z ust przeciwnika o niebieskich włosach wytoczyła się ogromna masa sprężonego powietrza.
– Cholera!
Kołek z drewna zamienił się w wióry, podczas gdy Neji zniknął z pola bitwy, zostawiając TenTen samą z dwoma wciąż sprawnymi przeciwnikami.
– Lepiej żeby to było ważne – mruknęła w złości, dobywając z kabury ostatni ze zwojów.
Wrogowie jednak przeskoczyli ją i pobiegli w ślad za Lee i Gaiem. Ruszyła w pościg za nimi, pierwszy raz w życiu złorzecząc Nejiemu.
– Hn – mruknął, dołączając do niej.
– Co z tobą?!
Gdy dystans dzielący ich od przeciwników liczył mniej niż dziesięć metrów, rzuciła dwoma kunaiami, zmuszając shinobi Iwy do odwrócenia się. Kunai jednak odbiły się od bariery. Neji przyspieszył i skumulowawszy w dłoni odpowiednią ilość chakry, przebił się przez osłonę, alarmując wrogów.
– Cholerne dzieciaki się nie poddają – warknął niebiesko włosy.
– Wykończ ich – krzyknął drugi, łysy shinobi i ruszył we wcześniej obranym kierunku.
Zawahali się. Musieli podjąć szybką decyzję – rozdzielić się czy walczyć razem. Gdyby jedno z nich ruszyło w pościg, prawdopodobnie spotkałoby się w końcu z Lee i Gaiem. Wtedy tam byłoby ich troje, a tutaj ktoś walczyłby z prawdopodobnie silniejszym przeciwnikiem w pojedynkę.
– Poradzą sobie – ocenił Neji, stając naprzeciwko niebiesko-włosego.
– Potrzebujesz pleców? – spytała ostro, nie spuszczając przeciwnika z oczu.
Zmroził ją spojrzeniem, jednak wytrzymała je. Hyuuga powoli kiwnął głową.
– Być może.

Ryż został bezpiecznie przetransportowany do Konohy. Wezwany przez Gaia oddział ANBU miał zająć się obezwładnionymi shinobi z Iwy. Cera daimyo została uratowana przez drużynę genninów.
– Świetnie sobie poradziliście! To był najprawdziwszy pokaz siły młodości! Doskonała współpraca! Jestem z was dumny, drużyno!
Z oczu Gaia popłynął potok łez, a Lee nie pozostał w tyle.
– Dlaczego pozwolił nam pan walczyć samym?! – obruszyła się TenTen. – Przecież…!
Gai otarł łzę i spojrzał z powagą na swoją uczennicę.
– Nie jesteście już dziećmi, a ja nie mogę wiecznie prowadzić was za rączkę. Czy podjąłem złą decyzję? Nie poradziliście sobie?
TenTen zerknęła kątem oka na Nejiego.
– Nie…

– Twój byakugan.
Neji siedział na środku polany i z daleka wyglądało na to, że medytuje. Gdy jednak podeszło się bliżej, oczywistym stawało się, że Hyuuga ma szeroko otwarte oczy i aktywny byakugan.
TenTen zeskoczyła z gałęzi drzewa i stanęła przed Nejim. Ani drgnął.
– Mówiłeś, że widzisz wszystko dookoła. Wszystko! – Wycelowała w niego oskarżycielsko. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to ma ograniczenia? Mogłam cię zabić, idioto! – poczuła jak coś w niej pęka. Teraz mogła albo się rozpłakać albo wybuchnąć złością. Nie zdążyła jednak.
– Nie wiedziałem.
Odwrócił się do tyłu i spojrzał na przelatujący nad nimi klucz ptaków, które wzbiły  się wcześniej do lotu, wystraszone krzykiem dziewczyny. Pokręcił głową. W kluczu znajdowało się siedem ptaków.
– Widziałem ich tylko sześć – mruknął. Podniósł się z trawy, otrzepał spodnie i stanął naprzeciwko koleżanki z drużyny, śmiertelnie poważny. – Wiesz co to oznacza?
Zamrugała kilka razy, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa. Czy właśnie poznawała słaby punkt kekkei genkai klanu Hyuuga? Czy zdradzał jej mroczny sekret byakugana?
– Nawet ty masz martwą strefę – odpowiedziała w końcu, a nogi ugięły się pod nią. Miała wrażenie, że zwykły śmiertelnik nigdy nie powinien się o tym dowiedzieć.
– Jeden stopień. Widzę wszystko dookoła prócz wycinka sfery na wysokości potylicy.
Trawiła przez chwilę jego słowa, próbując w pełni uświadomić sobie ich wagę.
– Czyli jednak. – TenTen uśmiechnęła się niespodziewanie.
– Co jednak?
– Jednak nawet Neji Hyuuga potrzebuje przyjaciela.

~ * ~

[Postanowiłam poszukać szczęścia w blogosferze. Opowiadanie na tym blogu będzie rodzajem eksperymentu, w którym zorientujecie się za kilka rozdziałów. Jeśli uda mi się je zakończyć, to z pewnością pojawi się w pełnej wersji na FanFiction.net (link u góry strony, w menu, dla niezorientowanych). Tymczasem zapraszam do czytania i obserwowania bloga (ramka po prawej stronie). Prosiłabym także o zostawianie komentarzy pod postem. Pozdrawiam ;*]


9 komentarzy:

  1. Aaaaa jaram się!
    i kocham <3
    A ja ostatnio narzekałam, że nie ma NejiTen! <3 <3 <3
    Czekam na następny i będę cię maltretować dopóki nie dodasz!

    ~Mizerykordia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! <3 A jak narzekasz, że nie ma NejiTen, to dodawaj własne, a nie czekaj aż ja to zrobię :D

      Usuń
    2. no, bo no eeej ;-; ale ja wole twoje <3

      Usuń
    3. Nie mam nic przeciwko swoim, ale do matury przydałoby się uczyć xD

      Usuń
  2. Wow, a więc zdecydowałaś się na bloga ;) Bardzo mnie to cieszy, wolę blogi od fanfiction.net (bo tam jest ściana tekstu, a tu ładniej wizualnie. Podoba mi się szablon, naprawdę robiłaś go sama? Moje też są "własnego" autorstwa, ale dużo gorsze.
    Do rzeczy. NejiTen. Wreszcie! Zgłoś sie do jakichś spisów, żeby nie było na nich tak ubogo, gdy szukałam NejiTen wyskoczyły mi bodaj dwa dawno porzucone blogi...
    Początek historii bardzo obiecujące. Wydaje mi się, że to opowiadanie będzie znacznie różnić się od wszystkiego co do tej pory Twojego czytałam (wygląda na bardziej "typowe" w sensie taka przygodówka z romansem, nie wiem jeszcze co będzie dominować, ale przyzwyczaiłaś mnie do innego typu tekstów, nie gorszych, po prostu innych). Jestem podekscytowana, ciekawe jak to wyjdzie. Początek bardzo ładny, zwracasz uwagę na ważną cechę Nejiego, która determinuje jego sposób walki, ale również tego, jak traktuje ludzi.... Bardzo mnie ciekawi, jak to się rozwinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę Ci się podoba ten szablon? Ufff, to dobrze, widocznie nie jest taki najgorszy <3
      Do spisów się zgłaszam powoli. Nie powiem, mnie też te dwa porzucone blogi irytowały, między innym dlatego zdecydowałam się spróbować znowu z blogiem. Ostatnio jak pisałam opowiadanie na blogu, to wszyscy siedzieli na onecie :D
      Myślę, że to opowiadanie może w ogóle różnić się od wszystkiego co czytałaś do tej pory. Sama je jeszcze nie do końca ogarniam, muszę przemyśleć dokładnie jego formę. Jedno jest pewne - następny rozdział sprawi, że się pogubicie ;) To opowiadanie jest rzeczywiście zupełnie inne od wszystkiego co do tej pory napisałam. Przede wszystkim opowiadanie nie powstanie dla romansu tylko romans powstanie w opowiadaniu, to już jest duży przełom. Więcej nie chcę zdradzać, ale myślę, że to wyjdzie z czasem ;)
      I wiesz co? Też jestem ciekawa jak to się rozwinie ;)

      Usuń
    2. to... KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ? *.*

      Usuń
  3. Jejku NejiTen! ^^ Nie mogę się doczekać dalszych części. Neji to mój ulubiony męski bohater, więc jestem ciekawa jak historia się potoczy :D
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Neji to również i mój ulubiony męski bohater! Myślę, że cieszyć się będziemy już nie długo, bo w cz. 2 Rozdziału 2, także zapraszam :*

      Usuń