Następnego dnia, tuż po lekcjach,
w szkolnej toalecie TenTen zamieniła szkolny mundurek na zwykłe ubranie i
wybiegła ze szkoły uważając, żeby nikt jej nie zauważył. Przemknęła przez
podwórko, mijając grupkę gimnazjalistów, wypadła przez bramę i skręciła w lewo.
Zmierzała prosto do rezydencji i nie chciała… Nie. Ona nie mogła się spóźnić.
Podekscytowana i już trochę mniej
przestraszona niż poprzedniego dnia, wpadła do kuchni przez drzwi dla służby.
Ubrała biały fartuszek i chusteczkę osłaniającą włosy. Chwilę później mogła
zameldować gotowość do pracy. Jeszcze tylko szeroki uśmiech na twarzy i… Och
nie. Zapomniała o makijażu!
W kuchni pracowała (podobno od
zawsze) starsza kobieta. Nazywała się Mei i nie była już tak sprawna jak kiedyś,
dlatego szukano jej kogoś do pomocy. TenTen była na każde skinienie kucharki. Obierała i szatkowała warzywa, zmywała
naczynia, zamiatała podłogę, ścierała blaty, biegała do spiżarki. Praca była
męcząca, ale podobała jej się. Mei może i była surowa, ale nie robiła swojej
pomocnicy przykrości.
– Nie tak. Kiedy ścierasz blat,
rób to okrężnymi ruchami. Wtedy nie zostają ślady.
TenTen nigdy w życiu nie widziała
tylu potraw. Nie odważyła się zapytać ilu domowników może liczyć posiadłość,
ale patrząc na ogrom przygotowywanego jedzenia, mogło ich być nawet dwudziestu.
Nie miała zresztą czasu długo się nad tym zastanawiać, bo ciągle było coś do
zrobienia. Atmosfera w kuchni robiła się coraz bardziej nerwowa, lokaj pojawiał
się raz po raz, pospieszając Mei, która denerwowała się i kazała TenTen biegać
szybciej i szybciej.
Kiedy w końcu wszystkie potrawy stanęły
na stole domowników, TenTen mogła chwilę odsapnąć. Opadła bezwładnie na taboret
i powoli siorbała wodę ze szklanki. Mei siedziała na krześle obok i uśmiechała
się.
– Obrotna z ciebie dziewczyna –
pochwaliła TenTen. – Choć nie dałabym ci szesnastu lat.
– Wszyscy mi mówią, że bardzo
młodo wyglądam.
Siedziały w milczeniu, aż w końcu
brudne talerze zaczęły wracać do kuchni. Mei wyszła, zostawiając TenTen ze
zmywaniem. Ta zdziwiła się, bo wyglądało na to, że na stole znalazło się tylko
pięć nakryć. Pięć nakryć i tyle jedzenia? Jej rodzina mogłaby się tym wszystkim
żywić przez tydzień!
Myła naczynia, rozmyślając nad tym
jak długo będzie musiała pracować. Gdyby tylko wiedziała ile pieniędzy potrzeba
jej rodzinie na spłatę długów… W szkolnym plecaku znajdowały się lekcje do
odrobienia i wyglądało na to, że będzie musiała zrobić zadania w nocy. Choć
praca sama w sobie była przyjemna, nie chciałaby przysparzać rodzinie
dodatkowych zmartwień, opuszczając się w nauce.
Opłukiwała talerz, gdy nagle za
jej plecami zaskrzypiały zawiasy kuchennych drzwi. Odwróciła się, żeby zobaczyć
kto wchodzi, ale jej oczom ukazał się jedynie tył głowy jakiejś dziewczyny
grzebiącej w lodówce. Miała włosy tak długie i gładkie, że TenTen mogła o
podobnych tylko pomarzyć. Westchnęła cicho i wtedy dziewczyna odwróciła się.
Mokry talerz wypadł TenTen z rąk,
rozbijając się na mnóstwo małych kawałków.
Neji Hyuuga również zamarł z
wyciągniętym z lodówki mlekiem w ręku.
Zakłopotana rzuciła się, żeby
pozbierać skorupy, obracając się tyłem do niego w nadziei, że może jej nie
rozpoznał w tej chusteczce na głowie i
bez szkolnego mundurka.
– TenTen?
A jednak rozpoznał. Odwróciła się
powoli, z szerokim odsłaniającym zęby uśmiechem na twarzy. Neji miał wyjątkowo
poważną minę, a więc i TenTen taką przybrała. Wpatrywali się w siebie w napięciu.
– Nie mów nikomu – poprosiła,
składając mokre ręce jak do modlitwy i spoglądając błagalnie na kolegę. –
Proszę, jakoś ci się odwdzięczę! – Usłyszała kroki od strony podwórza, na które
wcześniej wyszła Mei. – Neji, proszę!
– Porozmawiamy jutro w szkole.
Mei weszła do kuchni dwie sekundy
po tym jak Neji zniknął za drzwiami. W samą porę, żeby zastać TenTen
sprzątającą skorupy porcelanowego talerza.
Matematyka już się zaczęła. TenTen
zapukała, przeprosiła i zakłopotana zajęła swoje miejsce. Nie spóźniła się
celowo. Siedziała nad lekcjami do pierwszej w nocy, do tego była wykończona
pracą w kuchni i zaspała. Nie miało to nic wspólnego z chęcią uniknięcia
rozmowy z Nejim.
Wyciągnęła swoje zadanie z
matematyki, które było wszystkim, co zdążyła zrobić po powrocie do domu.
Nauczyciel zabrał je i wznowił prowadzenie lekcji.
Kiedy zadzwonił dzwonek, TenTen
nawet nie drgnęła. Gdy tylko nauczyciel wyszedł z klasy, oparła głowę na blacie
ławki i zamknęła oczy.
– Jak tam, TenTen? – Lee stanął
nad nią. – Jak było?
Podniosła powoli wzrok na
przyjaciela.
– Możemy porozmawiać później?
Chciałabym się przespać…
Lee zrobił minę zbitego psa, ale
odwrócił się i wyszedł z klasy. TenTen zerknęła tylko czy na pewno nie wraca i
wyciągnęła z plecaka podręcznik do historii, gotowa zaimprowizować zadanie
domowe.
Wtedy zdała sobie sprawę, że nie
jest w klasie sama. Nie musiała się odwracać, żeby wiedzieć, kto postanowił odpuścić
sobie korzystanie z uroków przerwy. Powoli otworzyła zeszyt i wyrwała z niego
kartkę, podpisała się i odszukała w podręczniku odpowiedni temat. Usłyszała
kroki za sobą. Neji zbliżył się i pochylił nad jej ramieniem. Zamarła z
długopisem zawieszonym milimetr nad kartką papieru.
I wtedy Hyuuga położył na jej
ławce kartkę zapisaną ciągłym tekstem. Zadanie z historii? Zmarszczyła brwi i
odsunęła kartkę od siebie, starając się skupić na tym, żeby napisać własną
pracę.
Neji odwrócił krzesło, stojące
przy ławce przed nią, przodem do jej ławki i usiadł na nim. Czuła na sobie jego
badawcze spojrzenie.
– Proszę – powiedział i podsunął
jej kartkę z powrotem.
Patrzył na nią trochę z zaciekawieniem, trochę z
litością. Zmarszczyła brwi i znowu chciała odsunąć od siebie jego zadanie. Nie
potrzebowała litości.
– To jednorazowe – obiecał. – Pomyślałem,
że nie zdążysz odrobić.
Podniosła głowę, a on mógł
dostrzec zdziwienie w jej oczach. Po chwili spuściła wzrok i przysunęła kartkę
z jego zadaniem do siebie.
– Ten jeden raz.
– Powiedziałaś, że masz szesnaście
lat. – Odpowiedział mu spuszczony wzrok. – Po co ci ta praca? Powinnaś się
skupić na nauce. Niedługo egzaminy wstępne do gimnazjum, a ty marnujesz czas.
– Pozmieniam to zadanie…
Podpisała się u góry kartki i
przepisała tytuł pracy.
– Nie trzeba, ja mam inne.
Podniosła na niego wzrok i zamrugała
nerwowo.
– Dlacze…?
– Jesteś mi winna trochę wyjaśnień
– przerwał jej. – Powiesz mi po co ci pieniądze?
Zawahała się. Od Nejiego zbyt
wiele zależało, żeby mogła go oszukiwać.
– Moja rodzina ma długi. Grozi nam
odebranie domu i wytwórni. – Spojrzała na niego i poczuła jak jej oczy
wilgotnieją. – Neji, proszę. Nie mogą odebrać nam domu. Muszę pracować!
Zapadła cisza. TenTen powoli
wróciła do przepisywania zadania domowego. Zapisywała kolejne znaki, nawet nie
zastanawiając się co one oznaczają. W głowie miała zbyt duży mętlik. O czym on
teraz myślał? Rozważał czy to wystarczający powód, żeby jej nie wsypać?
– Rodzice wysłali cię do pracy?
– Nie! – zaoponowała gwałtownie,
upuszczając długopis. – Rodzice o niczym nie wiedzą… Nie wiedzą, że ja wiem, że…!
Neji pokiwał głową, wstał, odwrócił
krzesło i wyszedł z klasy, zostawiając zagubioną TenTen sam na sam z
podarowanym przez siebie zadaniem domowym.
Kiedy TenTen poszła po lekcjach do
jego domu, dowiedziała się, że wszystkim jest bardzo przykro, ale nie może u
nich dłużej pracować z powodu rozbitego talerza. Wręczono jej wypłatę za
poprzedni dzień i odesłano rozżaloną dziewczynę do domu.
Następnego dnia rano podczas
śniadania zadzwonił telefon. Mama TenTen wstała od stołu i poszła odebrać. Zrobiło
się nieprzyjemnie cicho. W powietrzu wisiało coś niedobrego.
– Czemu nie jesz, słoneczko? –
pytała babcia.
– Nie jestem głodna, powinnam już
iść do…
Pobladła mama TenTen wróciła do
kuchni. W jej oczach lśniły łzy. Dziewczyna poczuła, że również i jej pod
powiekami robi się wilgotno. Czy oto nadszedł dzień, w którym bank postanowił
odebrać im wszystko? Czy teraz mama zakomunikuje jej, że będą się musieli
spakować i przenieść do przytułku? A może wylądują pod mostem? Co z biorącym
leki dziadkiem? Co z ich ślicznym ogródkiem i małą huśtawką?
Babcia TenTen spochmurniała,
patrząc na swoją córkę w napięciu.
– TenTen powinnaś już iść… –
zaczęła, ale mama dziewczyny powstrzymała ją.
– Dzwonili z banku – wydusiła z
siebie. TenTen poczuła jak jej serce zatrzymuje się. Sekundy ciągnęły się w
nieskończoność. – Nasze długi zniknęły.
– Jak to zniknęły?
– Nie wiem! Nie ma ich. Rachunek
został odblokowany. Długów nie ma.
Mama upadła na kolana, a TenTen z
babcią przypadły do niej i wszystkie trzy ściskały się długo, płacząc z radości
i ulgi. Kiedy dziadek wszedł do kuchni, nie były w stanie przekazać mu jasno co
się stało. Kiedy już, krzycząc jedna przez drugą, opowiedziały mu o cudownym
zniknięciu długów, dziadek dopytywał tylko czy aby na pewno to nie jest
pomyłka, a mama tłumaczyła, że pytała trzy razy i musiało chodzić o nich.
– Bogowie w końcu okazali nam
trochę przychylności – zawyrokował wtedy dziadek.
Problem polegał na tym, że w bogów
i ich opiekę nikt tak naprawdę nie wierzył. Długi ich rodziny cudownie nie
zniknęły. Ktoś musiał je spłacić. Nie było jednak sposobu, aby dowiedzieć się
kto. Choć trudno było nie radować się cudownym ocaleniem, dorośli mieli
świadomość, że tego dnia stali się dłużnikami jakiegoś człowieka, a on pewnego
dnia może zgłosić się po spłatę długu.
Takimi bzdurami nie zaprzątała
sobie jednak głowy TenTen. W drodze do szkoły opowiedziała o wszystkim Lee i
zaprosiła go na popołudniowe świętowanie. Wchodząc do klasy, zapragnęła
podzielić się dobrymi wieściami również z Nejim, ale nie było go. Neji Hyuuga
nie pojawił się w szkole już nigdy więcej.
[No i mamy zakończenie rozdziału. :) Niektórzy pewnie się spodziewali gdzie będzie pracować TenTen. Teraz możecie spekulować co się stało z Nejim, pozwalam. Ja i tak wiem jak potoczy się dalej ta historia, ale nikt nie zabrania snuć domysłów. Trzymajcie się i do następnego razu :*]